Szukaj na blogu

Czy posiłki naszego dziecka w szkole (a nasze w pracy) mają znaczenie? Wywiad.

Czy posiłki naszego dziecka w szkole (a nasze w pracy) mają znaczenie? Wywiad.

- Kategorie Wywiady

                 Wywiad z dietetykiem zdrowe przekąski do szkoły

Dzień dobry. Dziękuję, że zgodziłaś się porozmawiać. Zajmujesz się dietetyką. Czy mogłabyś powiedzieć nam kilka słów o sobie?       


Witam, nazywam się Maria Pabich, jestem dietetykiem i prowadzę stronę jakzdrowozyc.pl. Jestem przekonana, że sposób odżywiania naprawdę wpływa na nasze zdrowie. To co jemy każdego dnia ma ogromne znaczenie dla naszego zdrowia i samopoczucia, teraz i w przyszłości. Przekonałam się o tym na sobie i swojej rodzinie. Założyłam stronę Jak Zdrowo Żyć,
ponieważ chcę pokazać, że zdrowe odżywianie jest smaczne, kolorowe, ale również, że takimi potrawami można się najeść. Prezentuję proste i niedrogie przepisy, które smakują całej rodzinie, również dzieciom.  

Jak zdałaś sobie sprawę, że to co jesz Ty i Twoja rodzina ma znaczenie?


To właśnie liczne choroby mojej córki sprawiły, że zaczęłam interesować się odżywianiem. Jeszcze 7 lat temu pracowałam w banku i odżywiałam się zupełnie standardowo, trochę warzyw i owoców, płatki z mlekiem, twarożki, sama gotowałam obiady, a czasami zjedliśmy pizzę czy hamburgera. Nie jadłam dużo słodyczy, nie piłam kolorowych napoi i wydawało mi się, że skoro odżywiam się tak jak większość otaczających mnie osób, to znaczy, że wszystko jest ok.
Kiedy Hania poszła do żłobka, zaczęła dużo chorować. Na początku wydawało mi się tak musi być, bo wszyscy dookoła mówili, że dziecko musi się wychorować. Wizyty u lekarzy kończyły się kolejnymi receptami i antybiotykami, odporność Hani była bardzo słaba i każdy katar kończył się zapaleniem oskrzeli. W pewnym momencie stwierdziłam, że to jednak nie jest normalne. Moje dziecko nie miało jeszcze dwóch lat, a już wzięło więcej antybiotyków niż ja przez całe swoje dorosłe życie. Zaczęłam szukać innych rozwiązań i tak trafiłam na odżywianie. Dopiero kiedy znacząco zmieniliśmy zawartość naszych talerzy, zdrowie Hani i nasze zaczęło się poprawiać.
Zmiana była i jest tak duża, że postanowiłam podzielić się swoimi sposobami z innymi ludźmi. Skończyłam podyplomowe studia z dietetyki, założyłam stronę, napisałam pierwszą książkę w formie e-booka. Potem zaczęłam prowadzić wykłady z odżywiania i kursy on-line (w tym kurs o odporności dzieci). Zrezygnowałam z pracy w banku i w tym momencie pracuję wyłącznie jako dietetyk.

Moja córka idzie od września do szkoły. Podczas zbierania informacji i doświadczeń od innych rodziców, wypłynął temat jedzenia dzieci w szkole. Niestety, część doświadczeń nie była dobra - wynika z nich, że wielu rodziców daje dziecku pączka i kolorowy napój lub pieniądze na zakupy w sklepiku szkolnym zamiast zdrowych przekąsek i drugich śniadań. Dzieci z własnym pudełkiem śniadaniowym nie są większością. A czasem są celem różnych docinków. Jakie są Twoje doświadczenia w tym temacie?

Tę smutną tendencję można zaobserwować już w przedszkolu. Nie raz zdarzyło mi się widzieć jak dziecko już w szatni, wychodząc do domu, dostawało pączka, batonika lub soczek. A przecież moment, kiedy głodne dziecko wraca z przedszkola, to najlepsza chwila żeby podać mu zdrowy, zbilansowany posiłek. Nie jestem za całkowitą eliminacją słodyczy z diety dzieci, ale nie mogą one zastępować głównych posiłków. A drugie śniadanie w szkole to właśnie jeden z głównych posiłków dla dzieci w każdym wieku.
Często narzekamy na dzieci, że jedzą śmieciowe jedzenie, ale niestety takie zachowanie wynosi się z domu. Jeśli rodzice nie mają czasu na przygotowanie wartościowego drugiego śniadania do szkoły, to nie możemy wymagać od dzieci, że za pieniądze, które dostają, kupią marchewkę czy sałatę. Szczególnie, że szkolne sklepiki oferują głównie słodycze, chipsy i słodkie napoje.
Moja Hania rozpoczęła pierwszą klasę we wrześniu zeszłego roku i od samego początku chodziła do szkoły z kilkoma pudełkami śniadaniowymi, jedno na kanapkę, drugie na warzywa, a trzecie na owoce. Na początku roku szkolnego jedzenie było dla niej bardzo ważne i ekscytujące, chętnie uczestniczyła w przygotowaniach. Myślę, że warto wykorzystać tę początkową fascynację i od początku szykować dziecku zdrowe przekąski. Po kilku miesiącach szkolne pudełka stały się już czymś normalnym, nie budzą już takiego zainteresowania, czasem wracają do domu pełne, bo na przerwach Hania bawi się z nowymi koleżankami. Jeszcze nie zdarzyło nam się, aby ktoś śmiał się z tego co Hania przynosi do szkoły, chociaż wiem, że są w jej klasie osoby, które przynoszą właśnie pączki czy inne słodycze.

Na szczęście rośnie świadomość tego, że to co jemy ma znaczenie, ale spytam pod kątem czasu w szkole i przekąsek pomiędzy głównymi posiłkami - czy to, co nasze dziecko je podczas godzin spędzonych na nauce, ma znaczenie?

Wszystko co nasze dziecko je ma znaczenie, również posiłki w szkole. Zaczęłabym od tego, aby wyrobić w dziecku nawyk jedzenia śniadania w domu. Tutaj znowu rodzice muszą spojrzeć najpierw na siebie. Jeśli sami nie mają czasu na śniadanie, tylko w biegu wypijają kawę, to trudno oczekiwać od dziecka, że będzie z ochotą jadło śniadanie. Najgorsze rozwiązanie, to wysłanie głodnego dziecka do szkoły z pieniędzmi na pączka.
Często wygląda to tak, że dziecko na pierwszej lekcji nie może się skupić bo jest głodne, w przerwie zjada pączka i szybko rośnie mu poziom cukru we krwi. Najczęściej w takiej sytuacji dziecko roznosi energia i ciężko mu usiedzieć na miejscu. Następnie poziom cukru ponownie się obniża, a dziecko czuje głód i rozdrażnienie. Taka huśtawka może trwać przez cały czas, który dziecko spędza w szkole.

Czas spędzony w szkole to czas wymagający skupienia, koncentracji i chłonnego umysłu. Czy jest jakiś sposób, aby ułatwić dziecku ten okres?

Najlepiej byłoby, aby dziecko miało przez cały czas stabilny poziom energii. Nie było ani zbyt głodne, ani za bardzo najedzone. Bardzo dobrze sprawdzają się tutaj węglowodany złożone, które stabilizują poziom cukru we krwi. Kanapka z pełnoziarnistego pieczywa, z warzywami i dobrym źródłem białka (np. domową pastą z ciecierzycy) jest doskonałym pomysłem na drugie śniadanie. Do tego proponuję dodanie dodatkowych warzyw (rzodkiewki, pokrojona marchewka) oraz owoców, które zwiększą ilość witamin i minerałów. Warto również pamiętać o zdrowych tłuszczach, głównie kwasach omega 3, które odpowiadają za prawidłową pracę mózgu. Orzechy włoskie są tu niezastąpione, bardzo łatwo je zapakować i zabrać do szkoły.

Czego unikać pakując dziecku drugie śniadanie?

Przede wszystkim unikajmy bezwartościowego jedzenia, pełnego cukru, tłuszczu i soli. Słodycze, chipsy, słodkie napoje, to nie są wartościowe przekąski dla dziecka (dla dorosłego też nie). Ale unikajmy również jedzenia, które wygląda nieapetycznie. Nawet najzdrowsza kanapka nie zostanie zjedzona, jeśli w drodze do szkoły rozgniecie się między książkami. Warto zainwestować w pudełka śniadaniowe, dzięki którym jedzenie nie zgniata się i nie miesza ze sobą.
Unikajmy także monotonii. Dziecko chodzi do szkoły 5 dni w tygodniu, jeśli jedzenie codziennie będzie wyglądało tak samo, to szybko mu się znudzi. Przykładowo, zamiast dawać dziecku codziennie kawałek jabłka, gruszki i pomarańczy. Lepiej jednego dnia dać całe jabłko, kolejnego gruszkę lub pomarańczę. Sezonowość produktów trochę nam tu pomoże, ale i tak warto zwrócić na to uwagę. Choć jeśli dziecko ma swoje ulubione warzywa, to można je podawać codziennie. U nas czerwona papryka i pomidorki koktajlowe nigdy się nie nudzą.
Jedzenie do szkoły to nie jest też dobry moment na próbowanie nowych smaków i produktów. Lepiej wcześniej oswoić dziecko z nimi w domu. Dużo łatwiej będzie dziecku zjeść brokuł podczas wspólnego obiadu z rodziną, niż w szkole, gdzie inne dzieci jedzą pączki lub lizaki. Jedzenie do szkoły powinno być zdrowe, ale również akceptowane przez dziecko. Warto to wyśrodkować i nie popadać w skrajności.

Czy pakowanie zdrowych przekąsek do pudełka śniadaniowego jest dobrym pomysłem czy lepiej dać pieniądze na samodzielny zakup przekąsek przez dziecko?

Uważam, że pakowanie samodzielnie przygotowanego jedzenia jest najlepszym rozwiązaniem. Mamy kontrolę nad tym z czego zrobione są produkty, czy są świeże, zawierają witaminy i minerały. Przy gotowych produktach, nawet gdyby to była kanapka, nigdy nie mamy pewności z czego została zrobiona.
Ale nie popadajmy też w skrajność. Dziecko jest tylko dzieckiem i nie ma się co dziwić, że ma ochotę na słodycze, szczególnie gdy inne dzieci je jedzą i kupują. Dlatego postarajmy się przynajmniej od czasu do czasu zapakować dziecku również coś słodkiego, to może być domowe ciasto bananowe lub kupny batonik z dobrym składem. Mając swoje słodkie przekąski, dziecko będzie miało mniejszą ochotę na kupne, śmieciowe produkty.
Zakupy w sklepiku szkolnym to często dla dzieci pierwsze samodzielne zakupy. Własne pieniądze i świadomość, że kupuje się coś bez obecności mamy, to dla pierwszoklasistów duża przygoda i powód do dumy. Dlatego nie warto im tego całkowicie odbierać, nawet jeśli czasami zjedzą przez to lizaka.

Co, jeśli nasze dziecko już przyzwyczaiło się do tego 'pączka lub słodkiego batonika i kolorowego napoju'? Czy można stopniowo przekonać dziecko, że to mu nie służy i że zdrowsze przekąski też są smaczne?

Niestety w większości przypadków nie będzie to łatwe, ale na pewno warto podjąć taką próbę. Zaczęłabym od spokojnej rozmowy z dzieckiem, z podkreśleniem, że owszem kiedyś akceptowaliśmy takie zachowanie, ale dłużej już nie możemy. Warto powiedzieć dlaczego sytuacja się zmieniła, np. przeczytaliśmy jakąś książkę, rozmawialiśmy z lekarzem lub dietetykiem. Później należy ustalić nowe zasady i tak jak napisałaś, zrobić to stopniowo.
Jeśli dziecko jadło pączki codziennie, to bardzo ciężko mu będzie od razu zaakceptować zupełną rezygnację. Można ustalić okres przejściowy, np. 2 pączki w tygodniu, podczas którego rodzice wspólnie z dzieckiem poszukają zdrowych zamienników, poczytają składy produktów lub przetestują przepisy na zdrowe ciasta i znajdą swoje ulubione. Wtedy można znowu zmniejszyć ilość pączków, do jednego w tygodniu/miesiącu lub całkowicie z nich zrezygnować.

Czy te rady mogą i powinny również dotyczyć dzieci młodszych niż w wieku szkolnym? A może dotyczą również dorosłych zabierających lunchbox do pracy? Może przekąsek zabieranych na spacer czy na wycieczkę?

To bardzo dobre pytanie. Bo jeśli od małego przyzwyczailiśmy dziecko, że na każde dłuższe wyjście z domu (spacer, wycieczka czy zabawa na placu zabaw) zabieramy ze sobą pudełko ciastek i sok lub idziemy na lody, to później dziecko zaczynając szkołę ma podobne oczekiwania.
Często takie przyzwyczajenie zaczyna się już w wózku, nie raz widziałam małe dzieci jedzące na spacerze biszkopty lub herbatniki. Już od najmłodszych lat warto nauczyć dziecko, że zdrowe jedzenie może towarzyszyć nam w każdej sytuacji. Pudełko z pokrojonym jabłkiem i marchewką można zabrać na plac zabaw, po basenie zjeść banana, a na wycieczkę w góry zabrać skoncentrowaną energię w postaci garści orzechów i suszonych owoców lub przygotowanego z nich batona.
Dorośli również skorzystają zabierając ze sobą zdrowe przekąski na lunch. W pracy bardzo często nie mamy czasu na wyjście na obiad, sięgamy po to co pod ręką, udajemy się do automatu ze słodyczami lub dzwonimy po pizzę.
Wcześniejsze planowanie i szykowanie posiłków da nam pewność, że kiedy w pracy dopadnie nas głód, to będziemy mieć dobrze zbilansowany posiłek, który pomoże nam skupić się na zadaniach w kolejnych godzinach. To znacząco zwiększa efektywności pracy, a czas zainwestowany w szykowanie posiłków zwraca się w postaci lepszych wyników pracy i mniejszej ilości chorób.

Dziękuję Ci za rozmowę. Myślę, że temat jest bardzo ważny i mam nadzieję, że coraz więcej osób będzie świadomych, że to co jemy wpływa na zdrowie i samopoczucie nasze i naszych dzieci.
 
Więcej wskazówek od Marii znajdziecie na jej stronie jakzdrowozyc.pl

Zapraszamy również do przeczytania naszego artykułu, jak przygotować zdrowe przekąski do pudełka śniadaniowego.



Food photo created by pvproductions - www.freepik.com

Udostępnij

Dodaj komentarz